• Wielki Post: make-up duszy czy nawrócenie?
  • Wielki Post: make-up duszy czy nawrócenie?
  • Wielki Post: make-up duszy czy nawrócenie?

Wielki Post: make-up duszy czy nawrócenie?

Ocena użytkowników: 1 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

Kolejny Wielki Post to czas, kiedy Bóg na nowo mówi każdemu z nas, że konieczne jest w naszym życiu nawrócenie. Nawrócenie do naszego Boga, który łaskawy jest i miłosierny, jak przypomina nam o tym prorok Joel (Jl 2, 13). To czas, kiedy mam osobiście w sercu odrzucić całe zło, aby zwrócić się do Boga. To podjęcie nawrócenia dla wszystkich ochrzczonych bez wyjątku. 

Czas, kiedy nasze serce ma być szczególnie zwrócone ku Bogu, by to On przemienił całe nasze życie. Naznaczeni poświeconym popiołem mamy pamiętać, że „jesteśmy prochem” i koniecznie potrzebujemy w naszym życiu nawrócenia. To nawrócenie pozwali nam dostrzec wielkie piękno Boga w świecie i w całym naszym zyciu. Piękno, które tak często zakrywa w naszym życiu grzech. Jezus zaprasza nas, abyśmy czynili w tym czasie dobro, nie na pokaz, tak by pokazać się innym, lecz w ukryciu, aby  był to szczery dar naszego czystego serca. Ale dlaczego?

    Słysząc wielkopostne wezwanie „Prochem jesteś i w proch się obrócisz”, masz nie na tym się zatrzymać, ale w całym twoim życiu musisz wpierw dostrzec zadanie dla siebie: odrzucić zło i grzech, oraz czynić dobro. Czynić dyskretnie, a nie na pokaz. Nawrócić się w sercu, bo to tam dokonuje się twój wybór albo Boga, albo zła. Istotą nawrócenia jest, bym zobaczył każdy mój dzisiejszy grzech który popełniam w tych czasach, w których żyję. Muszę koniecznie spojrzeć na zło które dzisiaj popełniam, nazwać je współcześnie, by móc je odrzucić. Najpierw jednak konieczne jest, bym odkrył miłość Boga, która czeka na mnie każdego dnia. Miłość, na którą nie odpowiedziałem może tydzień, miesiąc, rok, a może już ileś lat...

    Droga nawrócenia, do której zaprasza mnie Kościół w tym czasie to post, modlitwa i jałmużna. To droga uczynków pokutnych, zakorzenionych głęboko w tradycji chrześcijańskiej, które przynoszą wspaniałe duchowe owoce, których wartość, niestety, coraz częściej pomniejszam i o nich zapominam. Czy rzeczywiście ich nie potrzebuję? Nawrócenie, (gr. metanoia) jest moim odwróceniem się od zła, zerwaniem z grzechem i zwróceniem się do Boga. To zupełnie nowa orientacja w całym sposobie życia, to radykalny zwrot i przemiana w całym moim myśleniu, wartościowaniu i postępowaniu. To uznanie zła jako zła i nazwanie grzechu po imieniu, a nie szukanie łagodniejszych nazw zastępczych. To ostatecznie przyznanie się do popełniania zła. Nawrócenie to najpierw szczera wola odcięcia się od zła i powrotu do Boga. Taka postawa jest niedostępna dla tego, kto nie dostrzega tego, że po prostu grzeszy, grzeszy i grzeszy.

    Przemiana pokutna obejmuje nieustanne doskonalenie się, ciągłe zbliżanie się do Boga, oddawanie Mu całego życia. Dlatego bardzo ważne jest, aby wejść w istotę tego czasu, tj. nawrócenie. Nawrócenie to bowiem opusz zenie drogi grzechu. Muszę odpowiedzieć sobie sam: czy jestem tym w ogóle zainteresowany, czy uważam, że nawrócenie to jest coś koniecznego dla mnie. Czy myślę o nawróceniu, tj. czy chcę zobaczyć i poznać swój grzech, aby później go odrzucić? A może to kolejny dzień, tydzień, miesiąc i rok w mojej codzienności bez specjalnego zastanawiania się nad moim nawróceniem i zbawieniem? Może uznaję, że zadośćuczynienie za popełnione zło, grzechy i zaniedbania wobec Boga i ludzi jest zbyteczne? Może Wielki Post to tylko taki kolejny make-up duszy na kolejny rok, by poczuć się lepiej?

    Jakże często nie dopuszczamy do naszego wnętrza myśli, że to wezwamie do nawrócenia jest skierowane właśnie do mnie. To właśnie Środa Popielcowa przypomina nam, że jesteśmy pokutnikami. Wszyscy bez wyjątku jesteśmy grzesznikami i na znak tego mamy posypaną głowę popiołem. Wszyscy bez wyjątku, także ci, którzy nie mogą przyjąć Komunii świętej. Nie trzeba się wyspowiadać aby przyjąć ten znak pokuty – posypanie popiołem. Trzeba tylko jednego: nie być niczym obłudnicy, o których nie raz Jezus mówi w Ewangelii. Tu nie chodzi o dobrą religijność, czy poczucie się lepszymi niż inni. Tutaj chodzi o odkrycie, że jestem grzesznikiem i potrzebuję nawrócenia! Dzisiaj, jutro, każdego dnia.

    To trudne, bo często sami mamy gotową odpowiedź na zaproszenie nas do nawrócenia. Ale takie postrzeganie naszej codzienności jest tylko zamykaniem horyzontów na to, co dzieje się wokół nas. Selektywnie wybieramy co nam się podoba odrzucając wybieranie Boga w naszym życiu, bo to niewygodnie. Nasza wygoda skutecznie przesłania nam prawo Boga, które przecież dla wielu jest zbyt radykalne i niemodne jak na nasze czasy...

    Dlatego właśnie w tym czasie postu, Jezus zaprasza Cię na pustynię. Pustynię nawrócenia.  Pustynia zaś to dla wielu miejsce straszne, gdzie grozi nam utrata naszego życia duchowego, życia pełnego naszych przyzwyczajeń. Nasze przeżywanie czasu nawrócenia może być tylko jako pusta fasada pozorów, za którą nie ma przemiany naszego serca. Jest to więc pielęgnowanie pogaństwa,  bo tak należy to nazwać w stosunku do każdego. A Jezus zaprasza Cię na pustynię serca, gdzie masz stawić czoła wszelkiej pokusie świata. On stoi u twego boku, by wspierać Cię w każdej twojej  walce ze złem. Właśnie tam,  na pustyni możesz odnaleźć skarb swego życia.

    Nawracanie się jest nieodłączną częścią dojrzałego przeżywania chrześcijaństwa. Jeśli zabraknie mojego nawrócenia, życie stanie się pielęgnowaniem duchowego infantylizmu. Zabraknie w nas pięknych duchowych budowli życia, pozostanie zaś ciągła, niezniszczalna piaskownica i nasze zabawki, którymi jako dorośli bawimy się w życie chrześcijanina. To właśnie jest owa pycha faryzeusza ukazana w przypowieści, który mówił Bogu na modlitwie: „Boże, dziękuję Ci, ze nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik.  Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego co nabywam” (Łk 18,11-12).

    Wielki Post ma na celu oczyszczenie serca, aby mogło ono zobaczyć Boga i nauczyło się kochać Boga i innych. Najważniejsze nie jest przygnębienie z powodu swojej grzeszności, lecz zawrócenie z drogi zła. To czas  na refleksję życia i otwieranie zamkniętego serca. Czas na skruchę i żal za grzechy. Właśnie to często łączy się z prawdziwym bólem, bo jest to oczyszczeniem, jest  niczym bolesne wypalanie ogniem. Dlatego też tak wielu odrzuci od siebie łaskę Boga, która wręcz zalewa nas w tym błogosławionym czasie uznając, że komu jak komu, ale mnie nie jest ona potrzebna. Może jakimś innym wielkim grzesznikom tak, ale ja przecież jestem zupełnie przyzwoitym człowiekiem i nie jest konieczna jakaś „duchowa przemiana” w moim życiu. Tak żyjemy okłamując samych siebie, depcząc jednocześnie dary łaski Boga.

    W tym czasie podarowanym nam dla przemiany własnego życia, dla wyrzucenia z niego wszelkiego zła, konieczne jest otwarcie serca, by poznać prawdę o sobie i o Bogu. To Bóg jest naszym zwierciadłem prawdy, w którym powinniśmy przeglądnąć się aby zobaczyć gdzie jest brud naszego grzechu. To czas nowego wsłuchania się w Słowo Boga, słowo, które prowadzi nas do nawrócenia. Ale wielu zlekceważy to Słowo. Samo poznanie prawdy o sobie samym nie zawsze ich interesuje, jest nawet czymś niepotrzebnym, bo boją się wkraczania Boga w swoje „stabilne” wnętrze. Po co tyle razy się nawracać, po co czynić to po raz kolejny, jeśli tyle razy już to robiłem i  znowu mam czynić to samo. Nie widzę konkretnych owoców tego wezwania i mojego działania, więc nie wiem czy to ma jakikolwiek sens. Czy więc musi zwyciężyć ucieczka od Boga?

     W tym czasie Jezus wzywa nas do podjęcia na nowo trudu nawrócenia, jako przemiany swego życia. Jest to zaproszenie do realizacji naprawy i uświęcania swego życia. Owo nawrócenie ma być czasem życia według Ewangelii. Bóg powierza nam ewangeliczne talenty z zadaniem pomnożenia ich, a więc dobrego i mądrego wykorzystania. Czas ten bowiem jest zaproszeniem, aby sięgnąć do źródeł życia, odnaleźć drogę do Jezusa i Jego sens w swoim życiu.

    Czy więc słowa Jezusa: „Nawracajcie się i wierzcie w ewangelię” są dla mnie żywym wezwaniem, czy też wyświechtanym powtarzanym tyle razy tekstem i po prostu niezrozumiałym wezwaniem. Czy nie jestem jak ci, dla których dialektyka postu jest postrzegana jako zbyt wielkie wymaganie w stosunku do ich wolnej woli. Po co tyle razy się nawracać w życiu, po co tyle razy się wysilać, skoro i tak...

     Wielki Post to nie jakiś przestarzały, archaiczny i wirtualny czas, ale rzeczywistość osadzona w realiach naszego życia. To ma być czas nowej zażyłości z Bogiem, czas przeznaczony na nowe spojrzenie na własne życie, odkrycie w nim piękna Boga. Chrześcijaństwo bowiem nie polega na siedzeniu we łzach i na popiele. To nie pusty smutek, który niczego nie wnosi w nasze życie. Czas pustyni zaowocować ma chrześcijańską radością i postępowniem według słów Pisma: „Obyś był zimny, albo gorący!” (Ap 3,15). Czas pustyni ma doprowadzić Cię do uwielbienia Boga i radosnego Alleluja!




Absolwent teologii i teologii duchowości, zawodowo zajmuje się również informatyką. Jego zainteresowaniem jest duchowość we współczesnym świecie, wpływ nowoczesnych mediów i ponowoczesnej kultury informatycznej na współczesną wiarę i kondycję duchową społeczeństwa w ponowoczesnym świecie i Kościele.

Jacek Zamarski

home