Cudowna gwiazda wskazuje mędrcom z Arabii gdzie mają się udać, aby złożyć swe cenne dary nowonarodzonemu Królowi żydowskiemu. Jezusowi oddaje hołd w ten sposób cały świat, ówczesny świat nauki, ale też innej wiary. Jezus, Bóg który objawił się całemu światu, nie tylko małej grupie ludzi jest zbawcielem całego świata. NIe pozostaje w ukryciu, ale odnajdują go nawet innowiercy z bardzo daleka.
Przed nami dzień 6 stycznia, dzień, kiedy Ten, który jest Światłością świata nie pozostaje w ukryciu, ale objawia się światu. Objawienie Pańskie, Epifania (gr. επιφάνεια epifaneia; objawienie, ukazanie się) – to od III wieku chrześcijańskie święto mające uczcić objawienie się Boga człowiekowi (teofania), uczcić obecność Boga w historii człowieka, wskazać na możliwość poznania Boga przez człowieka. Symbolem tego święta jest historia opisana przez św. Mateusza Ewangelistę, w której to Mędrcy ze Wschodu przybyli do Betlejem, aby oddać pokłon Jezusowi.
Uroczystość Objawienia Pańskiego należy do pierwszych, które uświęcił Kościół. Na Wschodzie pierwsze jej ślady spotykamy już w III w. Tego właśnie dnia obchodził Kościół grecki święto Bożego Narodzenia, ale w treści znacznie poszerzonej: jako uroczystość Epifanii, czyli przyjścia Boga na ziemię w tajemnicy wcielenia. Na Zachodzie uroczystość Objawienia Pańskiego datuje się od końca IV wieku.
Liturgia tego dnia mówi o światłości Chrystusa, o tej światłości, która zajaśniała podczas nocy Bożego Narodzenia. Ta sama światłość, która doprowadziła pasterzy do betlejemskiej stajenki, w dniu Objawienia wskazuje drogę Mędrcom przybyłym ze Wschodu, aby oddać pokłon Królowi żydowskiemu i jaśnieje wszystkim ludziom i narodom, pragnącym odnaleźć Boga.
Dzisiejsza uroczystość wskazuje zatem na głęboką wewnętrzną więź między rozumem a wiarą dwoma skrzydłami, na których ludzki duch może się wznieść ku kontemplacji Prawdy.
Mędrcy ze Wschodu opuścili swoje domy. Rozpoczęli daleką i długą wędrówkę, prowadzeni światłem owej gwiazdy, ciekawi poznania Prawdy, odnaleźli w końcu Chrystusa i złożyli mu hołd. Była w nich owa gotowość na szczere spotkanie z Kimś, kogo nie znali, było pragnienie poznania Prawdy.
W uroczystość Epifanii świętujemy pojawienie się w świecie tej Bożej światłości, z którą Bóg wyszedł nam na spotkanie, aby wesprzeć wątłe światło ludzkiego rozumu. Dzisiejsza uroczystość wskazuje zatem na głęboką wewnętrzną więź między rozumem a wiarą — dwoma skrzydłami, na których ludzki duch może się wznieść ku kontemplacji Prawdy.
W kontekście nacisku, by żyć jakby Boga nie było, lub nawet stawać na miejscu Boga, jak dostrzegamy to we współczesnym świecie, trzeba nam zobaczyć to Światło, które rozświetla ciemności świata. Światłość. Ona jest lękiem dla ciemności, co doskonale widzimy w postawie Heroda: „Skoro to usłyszał król Herod, przeraził się, a z nim cała Jerozolima”(Mt 2,3). Przeraził się Światłości, bo to właśnie Jezus był tym, który rozjaśnia drogę człowieka. On sam stał się drogą, aby kierować niepewne kroki człowieka do Boga, źródła życia. Jezus bowiem poucza nas: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14,6).
Właśnie dzisiaj potrzeba nam odkryć, że największym darem jest On sam: Jezus, dar Ojca ofiarowany światu. To Jego musimy przyjąć, aby nieść Go z kolei tym, których napotkamy na naszej drodze.
Uchwycić się Jezusa jako światłości. Zanurzyć się w Boga, zapragnąć, aby było to środowiskiem mego życia. Nie na chwilę, czy jeden dzień, ale na zawsze... Czyż nie to właśnie stanowi ostateczny cel przyjścia Chrystusa na świat? Jezus przyszedł, aby ukazać nam Ojca, aby nam objawić Jego oblicze i Jego imię. Tak ważne więc jest to, byśmy poruszali się w światłości, jaką jest Jezus.
Właśnie to, od wieków jest nieprzerwaną misją Kościoła: jego najważniejsze zadanie polega na tym, że ma ukazywać wszystkim ludziom oblicze Ojca, odzwierciedlając światłość Chrystusa. Potrzeba nam w Kościele, szczególnie w tym dniu kontemplować Epifanię, objawienie się Chrystusa, ukazującego się Mędrcom jako Tego, którego Bóg posłał na świat, aby przyniósł zbawienie ludziom wszystkich narodów, języków i kultur. To właśnie Jezus przez swoje przyjście, śmierć i zmartwychwstanie, potwierdza, że jest prawdziwym Królem sprawiedliwości i pokoju.
Jakże aktualne są słowa proroka Izajasza, które czytamy w dzisiejszej liturgii słowa w czasach, w których żyjemy: Oto ciemność okrywa ziemię i gęsty mrok spowija ludy, a ponad tobą jaśnieje Pan, i Jego chwała jawi się nad tobą (Iz 60, 2-3). świat, który wyrzucił Jezusa z obszaru zainteresowania woli żyć w ciemności grzechu. Jak wielu wokół nas właśnie tam wybrało sobie miejsce życia, tam odnajdując cel i sens swego życia. Gdy nie ma poczucia grzechu Jezus nie jest potrzebny, nie ma sensu się Nim zajmować. Pozostaje więc On w świecie folkloru, historii, baśni...
Właśnie dzisiaj potrzeba nam odkryć, że największym darem jest On sam: Jezus, dar Ojca ofiarowany światu. To Jego musimy przyjąć, aby nieść Go z kolei tym, których napotkamy na naszej drodze. Dla wszystkich właśnie On jest Epifanią, objawieniem się Boga będącego nadzieją człowieka, wyzwoleniem człowieka, objawieniem się Boga będącego zbawieniem człowieka. Zbawieniem w Jezusie, bo każde inne jest tylko ułudą i fikcją.
Artykuł pochodzi z "W głębi Serca" - styczeń 2013
Absolwent teologii i teologii duchowości, zawodowo zajmuje się również informatyką. Jego zainteresowaniem jest duchowość we współczesnym świecie, wpływ nowoczesnych mediów i ponowoczesnej kultury informatycznej na współczesną wiarę i kondycję duchową społeczeństwa w ponowoczesnym świecie i Kościele.