Po prostu boję się spowiedzi. Jest we mnie jakiś lęk, bo gdy ksiądz usłyszy takie grzechy z ust takiej młodej osoby - nie wiem, co sobie pomyśli, a przede wszystkim, co mi odpowie???... Nie wiem, ale z miesiąca na miesiąc odkładam spowiedź i to jest jakby moja ucieczka. Ale dokąd?
Lęk przed spowiedzią nie jest niczym nowym, to nie twoje odkrycie, ale możesz odkryć jak wyjść z tego lęku. Spowiedź to nie sąd, ale spotkanie, które jest dla ciebie wielką szansą. Czy jesteś w stanie w to uwierzyć? Może właśnie to jest dla ciebie koniecznym odkryciem, aby przestać bać się spowiedzi...
Mówiąc o lęku przed spowiedzią trzeba powiedzieć, że właściwie większość ludzi, z którymi się rozmawia ma mniejsze lub większe obawy czy opory przed przystąpieniem do tego sakramentu. Są tacy, którym serce mocniej bije, są też tacy, którzy chcą mieć to jak najszybciej za sobą, innych zaś sama myśl o spowiedzi bardzo mocno paraliżuje.
Jest faktem, że dla wielu spowiedź to trudne przeżycie i może stanowić nie lada problem. Szczególnie dla młodych, lęk przed spowiedzią może prowadzić do odkładania jej z miesiąca na miesiąc, to jednak wcale nie rozwiązuje problemu lęku i może prowadzić do jeszcze większego stresu. Co więc robić?
Podejście do spowiedzi wymaga znalezienia odpowiedniego klucza, a właściwie odpowiednich kluczy, które pomogą nam właściwie spojrzeć na ten sakrament. Wymaga też odrzucenia obiegowych stereotypów i sensacyjnych wręcz historii o spowiedzi i o księżach. Ale jak się do tego zabrać?
Spowiedź to nie sąd, ale spotkanie, które jest dla ciebie wielką szansą. Czy jesteś w stanie w to uwierzyć? Może właśnie to jest dla ciebie koniecznym odkryciem, aby przestać bać się spowiedzi...
Lęk przed spowiedzią jest faktem. Ale lęk ma też swoje różne podłoża, różne przyczyny. Potrzebują one jednak nazwania i konkretnej reakcji, działania ze strony człowieka. Jeśli obawiasz się spowiedzi pamiętaj, że to nie Bogu i nie kapłanowi, ale Szatanowi zależy, aby człowiek był w lęku. Przed sobą, przed spowiednikiem, generalnie przed spowiedzią. Ten lęk nakręcają dodatkowo trudne doświadczenia wcześniej odbytych spowiedzi, obiegowe opinie, dotyczące spowiedników w mojej parafii, relacje z przeżytych spowiedzi od kolegów, przyjaciół i znajomych, które dodatkowo zwiększają lęk i zamykają człowieka na spowiedź. Co więc w takiej sytuacji robić?
Pierwsze – to mieć dobre, właściwe spojrzenie. Uprzedzenia, zasłyszane sensacyjne wręcz historie o spowiedzi nie przekonają człowieka do spowiedzi, nie zaprowadzą go do Jezusa. Ale chciałbym zaproponować jako odpowiedź na te uprzedzenia i lęki coś zupełnie innego: spojrzenie na różne biblijne postacie, aby wskazać jak ci ludzie przychodzą do Jezusa, słuchają Go i jak z Nim rozmawiają. Spojrzymy więc na niejednego ciekawego człowieka, który nauczy nas jak nożna najlepiej spotkać się z Bogiem, spotkać się z Jezusem. Będą wśród nich ludzie z grzechami może dużo, dużo cięższymi od twoich, których życie uległo radykalnej zmianie.
Zawsze podobała mi się postawa Nikodema, żydowskiego uczonego w Prawie, który gdy miał pytania do Jezusa potrafił przychodzić do Jezusa w nocy na wielogodzinne rozmowy. Ale nie tylko on był ciekawą postacią. Do Jezusa nie bali się przychodzić nie tylko ludzie wykształceni i sprawiedliwi jak Nikodem, uczony w Prawie, ale też ci najgorsi: grzesznicy, celnicy, oszuści, prostytutki. Przychodzili po ratunek, a nie, aby sobie porozmawiać o pogodzie czy o jakiś banałach. Przychodzili po ratunek. I co? Wyrzucał ich albo przeganiał Mistrz z Nazaretu? Krzyczał na ich grzechy? Właśnie nie. Słuchał zawsze z miłością i leczył ich poranione przez grzech serce.
Gdy to do nas dotrze, że oszuści, zabójcy, wielcy złodzieje, prostytutki i inni wielcy grzesznicy przychodzili do Jezusa, to jest szansa, że zmienimy nasze podejście do spowiedzi. W Biblii mamy opis historii, gdy młoda prostytutka została właśnie pochwycona z jakimś mężczyzną i była prowadzona do Jezusa. Oczywiście po to, aby ją osądził. W tamtych czasach, według prawa żydowskiego, dla takiej kobiety była tylko jedna kara - śmierć przez ukamienowanie. Wiedział o tym każdy Żyd i tutaj nie było żadnej wątpliwości.
Ale dla Jezusa ten wyrok śmierci na tej kobiecie był niepotrzebny. On od początku chciał ją ocalić, uratować. Chciał dać jej kolejną szansę na zmianę życia. Widzimy, że mistrzowsko wyrwał ją z rąk oprawców i przywrócił jej życie, dając wskazanie, jak ma żyć: „Idź, a od tej pory już nie grzesz”.
Tam nie było pouczań, że taka młoda i taki okropny grzech, że przecież jeszcze innego mężczyznę wciągnęła też w grzech… Nic z tych rzeczy. Jezus uratował ją od śmierci i posłał do nowego życia, już nie w sprzedajnej grzeszności, ale do zupełnie nowego życia. Bardzo krótkie wskazanie i wiemy, że jej życie całkowicie się zmieniło.
Każdy z nas ma od Jezusa taką samą ofertę. Ofertę nowego życia. Czyli nie musisz bać się wyznać twojego grzechu. Dla tej kobiety był to prawdziwy szok. Gdy złapali ją na cudzołóstwie i zaczęli prowadzić, ona doskonale wiedziała, że prowadzą ją na śmierć. Spotkanie z Jezusem ją uratowało. Nie na chwilę, ale na zawsze.
Każdy z nas ma od Jezusa wyjątkową ofertę. Ofertę nowego życia. Tak samo spowiedź, jako spotkanie z Jezusem RATUJE NAM ŻYCIE .
Tak samo spowiedź, jako spotkanie z Jezusem RATUJE NAM ŻYCIE. To jest konieczne odkrycie dla każdego człowieka, nawet tego, który mówi, że jest wielkim grzesznikiem. Ale Bóg wciąż Cię kocha. Wciąż ma wspaniałe plany i perspektywy dla twojego życia. Wciąż czeka na ciebie, wciąż ma wielki dar dla ciebie: nowe życie.
Jezus nie odrzucił tej kobiety, nie odrzuca też ciebie, ale czeka… Czy wierzysz w to?
Do spowiedzi idziemy ze swoimi grzechami, złem, które popełniliśmy. Wiemy doskonale, że nie było różowo, czasem wiemy, na 100% że było nie tylko niewesoło, ale był w naszym życiu ciężki grzech. Prawdziwy hardcore. I to nie jeden, ale dużo, naprawdę dużo zła. U wielu osób lęk i obawa dotyczą właśnie tego, co usłyszą z ust kapłana, który siedzi w konfesjonale. To powoduje, że trzęsą się ze strachu. Ten lęk ich paraliżuje i zastanawiają się czy naprawdę iść do tej spowiedzi.
Gdy nagrzeszymy, najczęściej chcemy ukryć to przed innymi, często wstydzimy się tego grzechu, a gdy już zabrniemy głęboko i dużo zła się nazbierało, wstydzimy się Boga, spowiedzi, kapłana i chcemy odłożyć spowiedź, bo jak mówią młodzi: „co ksiądz sobie pomyśli”. Co pomyśli? Gdy usłyszy twoje grzech z pewnością nie umrze, bo słyszał już nie takie grzechy, ale może pomyśli sobie, jaką miałeś odwagę, że mimo takich grzechów podszedłeś do spowiedzi. A wie doskonale, jak wielkie jest Miłosierdzie Boga. Wie też, że te wszystkie grzechy zostaną ci odpuszczone, jeśli za nie żałujesz…
Tu zaczyna się coś zupełnie nowego. Pozytywny szok dla wielu. Ksiądz pomyśli, że byłeś odważny i z takimi grzechami przyszedłeś… Nie uciekłeś, nie lawirowałeś, ale przyszedłeś i szczerze wyznałeś swoje zło. Wielu nie może w to uwierzyć. Ale taka jest prawda.
Jednak dla wielu to jakby historia SF i dalej lepiej wiedzą swoje o spowiedzi i dalej są u nich różne lęki przed wyznaniem grzechów. Skąd one się biorą i komu na nich zależy – o tym w kolejnym artykule.